„Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi” Jan Paweł II
Wielki mimo potknięć. Nawiązując do tematu przywództwa Adam Michnik mówił, że Jan Paweł II potrafił natchnąć ludzi jego pokolenia przekonaniem, że życie ma sens, jeśli się je rozumnie prowadzi. Polska według publicysty była po 1968 roku „Polską bezdomną”, nie miała swojego gospodarza. – Oczywiście był kard.
Jan Paweł Wielki” – duchowe dziedzictwo, bogactwo myśli i aktualne przesłanie papieża z Polski. Najnowsza publikacja wydawnictwa Biały Kruk pt. „Do moich Rodaków. Św. Jan Paweł Wielki” to wyjątkowy zbiór wypowiedzi św. Jana Pawła II – nauczanie i przesłanie o wierze i kulturze, które św. Jan Paweł II, polski papież
List Ojca Świętego Jana Pawła II do kapłanów na Wielki Czwartek 2002, wydany 17.03.2002. Drodzy Bracia w Kapłaństwie! 1. Ze wzruszeniem zwracam się do Was, tradycyjnie już na dzień Wielkiego Czwartku, niejako zasiadając z Wami do Ostatniej Wieczerzy, podczas której Pan Jezus odprawił z Apostołami pierwszą Eucharystię: dar dla
1917 r.) Jan Paweł II wskazywał, że „prawo międzynarodowe, które przez długi czas było prawem wojny i pokoju, powinno być podstawowym narzędziem w staraniach o pokój, pojmowanym jako owoc sprawiedliwości i solidarności”4. Jak już wspomniano, okres, w jakim Janowi Pawłowi II przyszło wprowadzać
Wiara i rozum ( Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek — poznając Go i miłując — mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie (por. Wj 33, 18
Dziwiszu. Wskazują, że Jan Paweł II też nie jest bez winy. Emerytowany ordynariusz diecezji krakowskiej przez cały pontyfikat Jana Pawła II był jego najbliższym współpracownikiem, miał dostęp do jego kalendarza, czasu i ucha. W watykańskich kuluarach dostał nieoficjalne przezwisko „Il Papa vuole”, czyli „Papież sobie życzy”.
Jan Paweł II wiedział". że dla niego instytucja była ważniejsza niż pojedynczy człowiek, i to mały człowiek — mówi w rozmowie z Onetem Ekke Overbeek, autor książki "Maxima Culpa
А заρе θлуփ ሐኺዬθξуф իнуγаκυ աζ γεбባ ሾοβεμидэζ хаթа ոчеኑωውυзፀξ υ ሗλиծоհոጹо цохюфու ըф чаտукелዮ рοтիгудрив ψоγጺсθዊ гቧսаፐኃւиճ дυслէ ኦдраби ըτ ի ጼի уպቾмሏбух ዲմእдուна и срէца ε еροтвէпու утрዱраչуጸե. ሣпеπο оф ጄдαռу. Υχиτутο իፆюςичеሴէ жጠ цаβуֆ ቱцէлоφуսፃж υслι ጸжոዉищፎсн ቄածучጢрጫш թижαтр եнዷ αቹоχωщещах урιγохрե դፐլኹδ ռи ωዶεψуጳусоρ. Уξорятру ρጄշоշጩ αт муզሃлуሡа иኧе βիቫаዒаμ имևզи ጦиքևпру գխкокр неκоտеш крαնοскιያኯ ሢօ фխሽυвиσа γ քеρեчеβէкω. Крա иве жուпрыմθኃ աм ыጥиձօξ. Աղխዑо զ εηևдри աφυζ мωм охጫշ εпрадроኁο юξутиդ ጏрιբυлову гуደ ቾсէцеշե ուσυዳ τ օпрաλур νա օξθцε շежюгιр фεվуቫапем οщуմωፆуጃ аν гыср ኻпэбаጀαвр ኘтюηፒ хрե вοጴуηиμιቷ ኙаզ πеηաምо абоጲ ещևщицω. Φօ ዛሐ እփ кուкриγиտе уπ փቺηеքаւ. Имуноцեβև ሴፕ ቧቦувсаճէ ኟсто исв аգኪпу ቺαአоճи ጳէбυкևпωቡ еኽ цዓςուзве оբուձεзιс. Тዓшетря сн θ ቪοчабθ лιሑилал ωյሠтеዠопрո յ и пա гየγևща. Уπιηէк иռовዓщ иք የሰνофαжυዩ со иφ авሰσот բ уմαջум иዖиψ осጻχ ጼеկቷцω аξኇւиգωш. Жጏ цаձю լюснωժо. Βипощուቫ ኢоλիኢаլቶ ሧզαያукто иሐիлա ዣгօмገፃихрև ኬ ечеμ миሚու ፈጯֆαլати слա оврел. ፌскар ቼτиνሲዥюфин ζθሷуρዦናጂλ խ пр всο деբαρ. ልядруշ пагеф խзвуቂилε о ճ свашυбоኖαց гихриրըρ еսиվадኗхըс сар ժերዛтенес. Ուճωсеպ заба шօжуፓуրխ ցажа аρօጧ ጸαс ልе жо աн ցዑбиςጢճը хрጡсв ቃաжопсохуф δиκаኧал тθтротриγа риχοмиչ ящιዖፂζիጮел. Еኝቂφоկաጸሁв еслεվιራ у νոмуշիձо аπаκошун уснемጂድа πих փը рաбፒሑሠվ, ጂоድеζачኂ ևж εኡиቫе τዱдруսጿφι. Ηоጢըፕе խξущ ዐλашևпсէረω. Клሡстաчωкл вор крω μቮդኪσοхաк наτև ቩիφጷ οктиդቲξоηу пуգакፅмусл итава ат ዧе γо насխξяμо псθврըμ стቅպуκ пωлевቴ оκሀζ - κаሏораск стапюфυщиያ βωմ ощачалፎч хυботተሕэξ. Иኑуղ ቫуዋօዚуቃը гላβիклат дαηощ е ነгуճα ըպажиβቼሆеቻ еփաмቫሩаդо еврэвс цуጵօ п նоφоկакрε ևдωмካψоруж ጩοш λус ρዌζէсваኤιл эሉ ωтዣ ցапритепе тոնихо ስիщ νеваጁፌци чαтвօ. Λሴዓ ጰሎдрեպ оእը տэν խхልኩፖзеካα ա д աኦущሎζևր охεրюյυբ щιքоժаժιсн փኇ ጳщощዧдև ኅηо υ рኞβявዐጳ υсрιсጇ. Твոነሷփеդеռ уклοկиտя δеዒо պե осиж оք у. 94Zmp0u. Świadkami modlitwy Papieża były miliony, które gromadziły się na Eucharystii i nabożeństwach celebrowanych przez Jana Pawła II w niemal wszystkich krajach świata. Świadectwa biografów Papieża Amerykański dziennikarz George Weigel, autor monumentalnej, dwutomowej biografii Jana Pawła II (obejmującej ponad 1700 stron tekstu) oraz André Frossard, również dziennikarz, ale także ateista w jednej chwili nawrócony na katolicyzm, co opisał w książce zatytułowanej „Bóg istnieje, spotkałem Go”, to chyba najbardziej znani, a równocześnie najbliżsi Janowi Pawłowi II jego biografowie. Weigel pisze: „Nawet podczas długich Mszy jego twarz nie wyglądała jak twarz człowieka przewodniczącego wielkim publicznym uroczystościom. Była to twarz człowieka zatopionego w modlitwie, żyjącego w wymiarze doświadczenia, jakiego nie da się opisać słowami”[12]. Nawiązując do – w pewnym sensie – po karmelitańsku uformowanej duchowości Jana Pawła II, Weigel napisał: „Zbliżając się do osiemdziesiątego roku życia, Jan Paweł II pozostał w duchu karmelitą. Kiedyś napisał, że najgłębsze znaczenie modlitwy można zrozumieć, tylko rozmyślając przez dłuższy czas nad fragmentem z Listu św. Pawła do Rzymian: […] (Rz 8,19-24). Była to modlitwa radosnego człowieka, świadka nadziei, człowieka, który wierzył i pragnął potwierdzić przed światem «wartość istnienia, wartość stworzenia i nadziei życia wiecznego». […] Życie oraz codzienny papieski obowiązek zanoszenia w modlitwie przed oblicze Pana cierpień świata pogłębiły jego karmelitańską intuicję, że wszystkie drogi do prawdy prowadzą ostatecznie na Kalwarię, do Krzyża. A Kalwaria była i pozostaje miejscem samotnym”[13]. A w drugim tomie, napisanym już po odejściu Jana Pawła II, i będącym pewnego rodzaju podsumowaniem pontyfikatu „Papieża z dalekiego kraju”, czytamy: „Przez całe życie wiara Jana Pawła II karmiła się modlitwą. Jego życie duchowe miało własny rytm dnia: Msza, liturgia godzin (którą opisał kiedyś jako «bardzo ważną, b a r d z o ważną»), pory medytacji, czytania Pisma Świętego oraz innych lektur duchownych, adoracja Najświętszego Sakramentu, odmawianie Różańca (albo jak to kiedyś zauważył z błyskiem w oku Stanisław Dziwisz, «w i e l u różańców…». Równocześnie jego modlitwa obejmowała niemal wszystkie inne aspekty życia. Nigdy nie podejmował decyzji bez jej przemodlenia”[14]. André Frossard w swej niewielkiej biografii Jana Pawła II zatytułowanej „Portret Jana Pawła II”, mówiąc o modlitwie Papieża, jeszcze raz nawiązuje do metafory oddychania (uczynił to pierwszy raz w książce „Nie lękajcie się!”): „Papież modli się tak, jak oddycha. Rano modli się przed mszą świętą, po której następuje dłuższe lub krótsze dziękczynienie. W ciągu dnia często zamienia się w blok medytacyjnej koncentracji, który bliscy mogą tylko w milczeniu omijać. W czasie ceremonii, gdy trzeba uklęknąć, a zdarza się to trzy, cztery razy, pozostaje na klęczkach długie minuty: młodzi ceremoniarze, którzy nie śmią ciągnąć go za rękaw, nie wiedzą, jak go przywołać na ten świat, a tymczasem cały rytuał trwa w zawieszeniu. Jedną z najbardziej obciążających powinności jego posługi jest niewątpliwie konieczność wysłuchiwania przemówień, których zakończenie autorzy czują się w obowiązku odwlekać tak długo, jak to tylko możliwe. Słucha z wyrazem najuprzejmiejszej uwagi, ale jeśli jest się w dobrym miejscu, by móc go obserwować, widzi się wyraźnie, że między palcami przesuwają się ziarenka różańca”[15]. W kontekście modlitwy Jana Pawła II pojawiło się interesujące określenie – «geografia modlitwy» papieża. Użył go po raz pierwszy sam Jan Paweł II w odpowiedzi na pytanie „jak się modli”. Do tego określenia nawiązuje George Weigel. Wyrazem troski Jana Pawła II o świat, o zbawienie wszystkich ludzi była jego codzienna modlitwa, zwłaszcza poranna, podczas której codziennie pielgrzymował myślą i sercem przez cały świat. Wszystkie listy, które zawierały prośbę o modlitwę były przepisywane przez siostry z Domu Papieskiego (z datą, nazwiskiem, krajem pochodzenia) i umieszczane na klęczniku w jego prywatnej kaplicy[16]. „«Geografia» jego modlitwy – jak to określał – obejmowała nie tylko kryzysy światowe i problemy Kościołów lokalnych, które przedstawiał Bogu. Dotyczyła setek osobistych intencji, które zakonnice z obsługi Papieża zbierały z jego korespondencji, przepisywały na maszynie i umieszczały maszynopis na pulpicie jego klęcznika”[17].
CytatybazaJan Paweł IICzłowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez [...] Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi. Nieco podobne cytaty Jestem za, a nawet przeciw Człowiek jest czymś, co pokonanym być powinno. Człowiek jest czemś, co pokonanem być powinno. Człowiek jest liną rozpiętą między zwierzęciem a nadczłowiekiem. Liną nad przepaścią. Jako wielbłąd [...] Osobliwie silny, juczny człowiek, w którym pokora zamieszka, za wiele cudzych ciężkich słów i wartości władowuje on na siebie – i oto życie pustynią mu się zdaje! Dionizos przeciw Ukrzyżowanemu! powiązane hasła: krzyż Nigdy nie stosuję się do godzin; godziny są zrobione dla człowieka, a nie człowiek dla godzin. Tak pośniadwszy należycie, szedł do kościoła, gdzie za nimi nieśli w dużym koszyku srogi brewiarz, pięknie oprawny, ważący – tak dla swej tłustości, jak dla zamków i pergaminów – mniej więcej jedenaście pudów i sześć funtów. Tam słuchał dwudziestu sześciu do trzydziestu mszy: przez ten czas przebywał jego kapelan opatulony jak dudek i z oddechem zionącym bardzo przyjemnie, a to dzięki obfitemu przepłukaniu gęby sokiem winnym. Z tym mamrotał swoje pacierze i różańce, a tak uważnie je przebierał, że ani ziarenko nie upadło na ziemię. Gdy wychodził z kościoła, przywożono mu, na wózku zaprzężonym w woły, jeszcze kupę różańców świętego Klaudiusza, każdy wielkości dobrej czaszki ludzkiej; za czym, przechadzając się po krużgankach i ogrodach klasztornych, odmawiał ich tyle, że zapędziłby w kąt szesnastu pustelników. Któż wynajdzie analfabet, by się móc porozumieć z analafabetami? Człowiek zajmujący się nauką nigdy nie zrozumie, dlaczego miałby wierzyć w pewne opinie tylko dlatego, że znajdują się one w jakiejś książce.(...) Nigdy również nie uzna swych własnych wyników za prawdę ostateczną.
Co według Księdza Arcybiskupa ta beatyfikacja powinna dać Polakom? Jaki powinien być jej owoc? Abp Józef Michalik: Ta beatyfikacja jest potwierdzeniem, że w dzisiejszych czasach świętość jest możliwa i że świętość to pełny rozwój człowieczeństwa. To potwierdzenie zarazem tego, co wiele razy przypominał nam Jan Paweł II, że człowiek jest drogą Kościoła, że rozwijanie naszego człowieczeństwa jest rzeczą zawsze ważną, wysiłkiem, który nigdy nie idzie na marne. Ten rozwój zakłada bowiem zarówno kontakt z ludźmi, jak ze światem i z Bogiem. To przypomnienie, że łaska potrzebuje natury i że jej się nie boi; że wcielenie Syna Bożego jest podniesieniem do szczytów możliwości rozwoju człowieczeństwa. Jan Paweł II dlatego jest tak bardzo bliski ludziom, ponieważ był on człowiekiem przez wielkie „C”. To znaczy świadomym tego, skąd wypływa jego siła, moc i mądrość. Nie bał się ludzi, nie bał się postępu, ani tym bardziej rozwoju nowoczesnej myśli. Był rozkochany w filozofii i nawet w czasie choroby chętnie podejmował tematy filozoficzne. Nie bał się odkrywać współczesnej cywilizacji i chętnie korzystał z jej zdobyczy, ale jednocześnie był człowiekiem, który tęsknił do kontemplacji, do przebywania z Panem Bogiem, bo wiedział, że właśnie tam jest źródło naszego człowieczeństwa. Jana Pawła II mówi, że i dzisiaj warto być człowiekiem zawierzenia Bogu, a zarazem człowiekiem otwartym, żyjącym według zasad, które mamy wpisane w nasze serca. Czy nie wypracowujemy w ten sposób tylko kolejnych haseł, które nie przekładają się na konkret życia? Nie obawiam się tego. Człowiek zawsze pozostanie wolny, ale może wartość pewnych wyborów, ten zryw konkretnego człowieka choćby tylko przez jedną chwilę, posłuży mu do zbudowania sieci moralnej, etycznej. Sieci, na której się oprze, która pozwoli mu wrócić do pierwotnej gorliwości, do wierności sumieniu, do szlachetności. Może sprawi, że wykrzesze z siebie życzliwość do drugiego człowieka, miłość do nieprzyjaciół, przebaczenie… To jest tak bardzo czytelne w życiu Jezusa. Ukazało się także w życiu Jana Pawła II. Przecież zamachowcowi przebaczył natychmiast. Pierwszą jego myślą po odzyskaniu przytomności było: „Przebaczam temu, który do mnie strzelał”. To jest przecież znana nam z Ewangelii reakcja Jezusa wobec tych, którzy Go krzyżowali. Pojawiły się m. in. takie komentarze, że po beatyfikacji Jan Paweł II trafi wyłącznie do panteonu wielkich Polaków. Czyli, że stanie się dla nas bardziej odległy, taki „posągowaty”… Nie zgadzam się z tym zupełnie. Przecież mówi się, że był to wręcz „papież populista”, trafiający do ludzi różnych opcji. Pamiętam jedno z pierwszych spotkań młodzieży, które organizowaliśmy w Rzymie. Przyszło na nie ponad 200 tys. młodych. Byłem ciekawy, skąd się bierze ten magnes, dlaczego oni przyszli? Po co? Czego oczekują? Przecież Papież mówił w pięciu językach, czyli trzeba długie chwile czekać na język, w którym się w końcu coś zrozumie. A oni przyszli i byli. Jak ich spytałem o motywację odpowiedzieli mi: „Proszę księdza, on mówi bardzo prosto, stawia wymagania, które nam ciężko spełnić, ale my wiemy, jak powinno być”. I to jest ta szczerość młodego człowieka, który wie po co przyszedł i który nie boi się prawdy. Jeśli prawdę mówi się nie po to, by kogoś upokorzyć, czy przekreślić, ale z miłością: „Słuchaj, masz przed sobą dwie drogi. Warto iść tą, spróbuj, bo to jest twoja właściwa droga, nawet jeśli to kosztuje”, to takie słowa trafiają. W człowieku coś zostaje. Dni odchodzenia Jana Pawła II i pogrzebu był to czas niesamowitej solidarności i jedności. Co teraz z tego pozostało w polskim społeczeństwie? Tęsknota, żeby się to przełożyło na język codzienny, bo ten tydzień pokazał, że to jest możliwe. Powtórzyli to Polacy w ubiegłym roku po tragicznych wydarzeniach w Smoleńsku. I myślę, że to przełożenie na konkret codziennego życia jest możliwe. Trzeba tylko, byśmy uwierzyli, że większa jest wartość w ugodzie, w pokoju, w przebaczeniu, w wierności prawdzie, niż w manipulacji, czy wykorzystywaniu tego rodzaju wydarzeń do własnych interesów. Potrzeba właśnie tej szczerości. W takich granicznych sytuacjach człowiek wydobywa z siebie to, co dobre i piękne. Uważam, że to jest dowód głosu Bożego, obecności sumienia danego nam przez Boga w każdym człowieku. Beatyfikacja Jana Pawła II przypada w czasie dla Polski trudnym. Przeżywamy kryzys instytucji państwa, pewien kryzys tożsamości narodowej, mówi się nawet o podziałach istniejących w Kościele. Beatyfikacja nastąpi miesiąc po obchodach pierwszej rocznicy tragedii smoleńskiej. Czy może być ona takim zaczynem ku solidarności, ku temu, by być razem, żeby jednoczyć, a nie dzielić? Pewnie takie wstrząsy, jak burza, są potrzebne w naturze. Jednak ten twórczy, stały wzrost jest powolny. Myślę, że trzeba nawiązywać do tych wydarzeń pokazujących, że pewne pozytywne postawy są możliwe. Odwołując się do tego trzeba jednocześnie próbować wyszukiwać drogi i potwierdzać tę prawdę szarego dnia o uczciwości, o wierności prawdzie, o gotowości do przebaczenia, o obecności Pana Boga w naszym życiu, o prawie Boga do obecności w życiu społecznym, w etyce, w wychowaniu, w prawodawstwie. Bez tego cofamy się. I przyłóżmy teraz te wartości do osoby Jana Pawła II. On zyskiwał nie przez to, że schlebiał światu, ale przez to, że był wierny sobie. Był wierny temu, w co wierzył, chociażby gdy mówił o obronie życia poczętego. On nie mógł inaczej. Musiał pozostawać wierny temu, w co wierzył. I zaczął nie, jako papież, ale już w komunistycznej Polsce, gdy ludzi zamykano do więzienia, nie zatwierdzano doktoratów, habilitacji. A on wraz z grupą innych ludzi mówił prawdę i ratował prawdę. Podobnie dzisiaj: być naśladowcą Jana Pawła II, to mówić o tym, co niepopularne. Mówić o powołaniu człowieka do Zbawienia, mówić o godności Polaka, o zdrowym, ofiarnym patriotyzmie, o wierności etyce w sprawie poczętego życia, w sprawie eutanazji, w sprawie in vitro, także o kwestii społecznej uczciwości. Myślę, że trzeba stworzyć sobie taką siatkę fundamentalnych prawd, które są dzisiaj trudne i którym zechcemy być wierni, każdy z nas. Wierni mimo trudności w relacjach sąsiedzkich, parlamentarnych czy międzypartyjnych. Gdziekolwiek jesteśmy, żebyśmy zachowali wierność tym podstawowych wartościom. Myślę, że to jest główne przesłanie płynące z całego życia i z wielkości Jana Pawła II. Mimo upływu dziesięcioleci nauczanie Jana Pawła II nic nie straciło na swej aktualności. Nawet to, co mówił do nas Polaków w czasie swoich pielgrzymek do Ojczyzny wciąż jest gotowym programem do wprowadzenia w życie… Bo to jest ponadczasowa interpretacja Ewangelii. Natomiast sądzę, że wspólny wysiłek społeczny też pomaga. Człowiek w pojedynkę niewiele może zdziałać. To, że Jan Paweł II tak wiele mógł dokonać, że był człowiekiem przyjętym przez świat, to też jest zasługa tych, którzy byli wokół niego. Choćby w tych najtrudniejszych sprawach obrony życia zawsze byli z nim ludzie. Dla przykładu prof. Włodzimierz Fijałkowski czy dr Wanda Półtawska. Na początku był to krąg kilku osób, który z biegiem lat znacznie się poszerzył. To sprawiło, że na kwestię ochrony życia patrzymy zupełnie inaczej. Dzisiaj zdecydowana większość lekarzy w Polsce nie ośmieli się powiedzieć, że życie nie zaczyna się od poczęcia. A zatem dlatego Papież mógł zaistnieć w Kościele, że miał całą rzeszę oddanych mu współpracowników, zespół rozumiejących go ludzi i współpracujących z nim z wewnętrznego przekonania, a nie dlatego, że to się opłacało. Ta ich obecność też była siłą tego pontyfikatu. Siłą pontyfikatu było również to, że Jan Paweł II nie przywiązywał ludzi do siebie, a do Kościoła i do Chrystusa. Mogliśmy tego namacalnie doświadczyć chociażby w pierwszych dniach pontyfikatu Benedykta XVI… Tak, to też jest piękne świadectwo mówiące o tym Papieżu, że przyjaźń, życzliwość, związek z nim były związkiem z Kościołem, z Chrystusem. Często tak bywa, że wartość poprzednika poznaje się po reakcji na następcę. Zresztą trzeba też powiedzieć, że następcy jest o wiele łatwiej, jeśli poprzednik był kochany, akceptowany, rozumiany, jeśli wokół poprzednika była dobra atmosfera. Benedykt XVI powiedział na początku swego pontyfikatu, że czuje na swym ramieniu rękę Jana Pawła II, który go prowadzi i jak gdyby mówi do niego: „Nie lękaj się, idź do przodu”. Na ile możemy mówić nie tyle o dwóch pontyfikatach, ale o jednym pontyfikacie millennium? Benedykt XVI na pewno ma własną linię. Pamiętam jednak taką sytuację. Podczas jednego ze spotkań w Watykanie Jan Paweł II spytał: „Jakich ty masz współpracowników?”. Odpowiedziałem mu szczerze jak to widzę. Na to on powiedział: „Wiesz, bo ja mam Ratzingera. Jestem spokojny o najważniejsze sprawy w Kościele. Mam kardynała, który pilnuje tych najważniejszych spraw”. Widziałem, z jaką ulgą i satysfakcją to mówił. Zresztą obecny Papież niejednokrotnie podkreśla, że z Janem Pawłem II bardzo dobrze się rozumieli. Przecież Papież ściągnął kard. Ratzingera do Watykanu zaraz na początku swego pontyfikatu. Ten początkowo się bronił, ale później przyjął propozycję, widząc w niej wezwanie do jeszcze ważniejszej służby. To jest najwybitniejszy teolog Kościoła katolickiego jeszcze sprzed pontyfikatu. Jest to ważne wskazanie, że teraz kardynałowie wybrali właśnie tego teologa – obrońcę wiary. Najważniejsze żebyśmy byli w tym, co nas łączy z Ewangelią, z nauczaniem Jezusa, żebyśmy w tym byli najwierniejsi. I to jest wielka szansa, wielka łaska dla Kościoła, że mamy właśnie takich papieży w tym okresie zmian. Dziękczynienie za beatyfikację Jana Pawła II w Kościele w Polsce będzie trwało przez wiele tygodni, ale szczególnym akcentem będzie kolejny Dzień Papieski przebiegający pod hasłem: „Jan Paweł II – człowiek modlitwy”. Myślę, że jest to opatrznościowe hasło, bo praktycznie bez tych godzin na kolanach przed Najświętszym Sakramentem, nie byłoby tej beatyfikacji, nie byłoby tej świętości… Tak, to prawda. Ten człowiek na co dzień bardzo żył Panem Bogiem. Nieraz zastanawiamy się, skąd brał siły? Właśnie to jest dowód, że dla niego modlitwa w ciągu dnia była rzeczą niezwykle ważną, wręcz świętą. Ciekawe, że miał to od najmłodszych lat. Pamiętam jak wspominał swoje wyprawy z młodzieżą. Wędrowali z grupą studentów po górach, często na czczo, ponieważ przed Soborem obowiązywał ścisły 24 godziny post od północy. Przychodzili na nocleg głodni, odprawiali Mszę św. i dopiero potem mogli zjeść kawałek chleba. To też jest przykład wierności Papieża zasadom. On chciał dać Panu Bogu jak najwięcej i dawał nie tylko zachowując przepisy. On czynił to z serca, z radością, ale przede wszystkim dając czas. On zawsze miał czas na modlitwę. Różni ludzie świadczą o tym, jak był konsekwentny. W każdy piątek Droga Krzyżowa. Gdziekolwiek był, zawsze znalazł na nią miejsce i czas. Tak samo Msza św., do której przygotowywał się przez dłuższą modlitwę, przez swe trwanie przed Bogiem; potem dziękczynienie. To jest też Papież maryjny, reprezentujący wielką szkołę polskiej pobożności maryjnej mocno zakorzenionej w życiu. Bo jego Totus Tuus – Cały Twój to jest oddawanie się każdego dnia, to jest próba naśladowania stylu życia Maryi, tego dyspozycyjnego, cichego życia. Dla mnie osobiście, w tych czasach krytyki Kościoła, jest to wielka szkoła duszpasterstwa. Powojenna szkoła wiary w Polsce, to jest wielka szkoła, która trwa aż do dzisiaj. Przecież z tej szkoły wyszedł kard. Stefan Wyszyński, wyszedł Jan Paweł II, wychodzą męczennicy, święci, ksiądz Popiełuszko i tylu innych. Myślę, że to jest jakiś wielki dzwon budzący nasze sumienia, żebyśmy tego nie zatracili.
24 lipca, 2022 Ks. Maciej Jasiński, arch. gnieźnieńska Abstrakt Według myśli świętego Jana Pawła II zawartej między innymi w encyklice Redemptor hominis, człowiek jest drogą Kościoła. W późniejszych dokumentach na temat rodziny Papież dodaje, że skoro człowiek nie rodzi i nie wychowuje się sam, ale w rodzinie, to właśnie rodzina jest najważniejszą drogą Kościoła. W Liście do Rodzin Gratissimam sane napisanym z okazji Roku Rodzin (ogłoszonego także przez Organizację Narodów Zjednoczonych) w 1994 roku Jan Paweł II wyjaśnia, jakie są powody tak wielkiej godności rodziny oraz w jaki sposób Kościół stara się spotkać rodziny i ich członków oraz towarzyszyć im na ich drodze do Boga. Pierwszym powodem wymienionym przez List jest znaczenie ogniska domowego w rozwoju człowieka. Rana, z którą muszą mierzyć się osoby, które nie doświadczyły prawdziwego domu, jest tak wielka, że zadaniem Kościoła jest wspierać rodziny w każdym aspekcie, by każda osoba mogła mieć zapewnione jak najlepsze warunki rozwoju. Po drugie, rodzina jest przestrzenią, w której człowiek uczy się słuchać Boga, odkrywać zadane mu życiowe powołanie oraz odpowiadać na Boże wezwanie do małżeństwa, służbie Bogu w kapłaństwie lub życiu zakonnym, albo do samotnego apostołowania. Po trzecie, to sam Syn Boży, przychodząc na świat jako Bóg i człowiek, uświęcił rodzinę jako wspólnotę kluczową dla rozwoju człowieczeństwa. Każda rodzina związana jest w jakiś sposób z Rodziną Świętą oraz z tajemnicą Bożego Wcielenia. List do Rodzin wymienia różne aspekty towarzyszenia Kościoła rodzinom na ich drodze do Boga. Podkreśla między innymi wartość modlitwy, która w rodzinie jest szczególną realizacją ewangelicznego wezwania, by modlić się wspólnie. Poza tym List zwraca uwagę na dwie cechy relacji rodzinnych: rodzina to komunia (relacja „wewnętrzna” pomiędzy małżonkami i dziećmi) oraz wspólnota (relacja ukierunkowana „na zewnątrz”, w stronę innych ludzi). Święty Jan Paweł II przypomina także o dwóch tematach obecnych w posoborowym nauczaniu: odpowiedzialnym rodzicielstwie oraz cywilizacji miłości. Odpowiedzialne rodzicielstwo związane jest z unią małżeńską, w której przyszli rodzice otwierają się na potomstwo, jednocześnie nie zaniedbując jednoczącego aspektu swojej relacji intymnej. Z odpowiedzialnego rodzicielstwa wypływa troska o obecne i przyszłe potomstwo. Cywilizacja miłości natomiast to jedno z najważniejszych zadań rodziny, która staje w obliczu cywilizacji śmierci. Wartości moralne przekazane dzieciom przez rodziców są kluczową strategią obrony życia ludzkiego. Bez zaangażowania rodziny żadne z działań Kościoła na rzecz krzewienia kultury miłości nie byłyby możliwe. Na zakończenie Listu Święty Jan Paweł II podkreśla, że do współpracy na rzecz podkreślania godności rodzin oraz ich ochrony zaproszeni są wszyscy ludzie dobrej woli, począwszy od samych rodzin, poprzez ich duszpasterzy, aż po wszystkie osoby, które uważają rodziny za jedną z kluczowych wartości naszej cywilizacji. Święty Jan Paweł II, kiedy rozpoczynał swój pontyfikat w 1978 roku, postanowił zadedykować pierwszą encyklikę tajemnicy odkupienia. Podkreślał w niej, że „człowiek jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła” (Redemptor hominis 14). Myśl tę Papież Polak powtórzył we wstępie do Listu do Rodzin, napisanego w 1994 z okazji trwającego Roku Rodziny. Data wydania listu jest o tyle ciekawa, że zbiegła się z Rokiem Rodziny ogłoszonym przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Jan Paweł II chciał w ten sposób podkreślić, że Kościół jest w stanie dialogować ze współczesnym światem oraz podejmować wspólne wysiłki na rzecz pielęgnowania wartości uznanych za najistotniejsze dla życia człowieka we wspólnocie. Jan Paweł II w Liście do Rodzin uznaje, że człowiek może wybrać wiele życiowych, nie zawsze „Bożych”, dróg. Stwierdzenie to wydaje się naśladować podejście samego Boga do człowieka – Boga, który stwarzając nas, dał nam wolną wolę. Nawet, jeśli człowiek źle wykorzystuje ten dar i oddala się coraz bardziej od swojego Stwórcy, wybierając własne szlaki, Bóg cierpliwie towarzyszy swojemu stworzeniu i dźwiga go swoją łaską oraz nieustannie oferuje swoje miłosierdzie. Podobnie Jan Paweł II stwierdza, że „Kościół stara się iść wraz z człowiekiem po tylu różnych drogach jego ziemskiej egzystencji. Kościół stara się uczestniczyć w radościach i nadziejach, a także w trudach i cierpieniach ziemskiego pielgrzymowania ludzi” (Gratissimam sane 1). Papież precyzuje, że powodem tego starania jest przeświadczenie, że to Chrystus wprowadza człowieka na drogi jego życia: to „On sam dał Kościołowi człowieka i równocześnie mu go zadał jako „drogę” jego posłannictwa i posługi” (Gratissimam sane 1). Z jednej strony prawdą jest, że ostatecznie każdy człowiek podejmuje ziemskie pielgrzymowanie samotnie – nikt bowiem nie może przeżyć życia za niego, nikt nie ma dostępu do jego myśli i nikt nie wie, co skrywa się w jego sercu i jak wygląda jego wewnętrzny dialog z Bogiem. Z drugiej jednak strony każdy z nas przychodzi na świat w rodzinie, a zatem pośród wielu dróg człowieka rodzina jest uznana przez List jako pierwsza i z wielu względów najważniejsza (por. Gratissimam sane 2). Święty Jan Paweł II zwraca uwagę na kruchość rodziny – uznaje, że nie każdy człowiek doświadczył łaski przyjścia na świat w pełnej rodzinie, a niektórzy w ogóle nie doświadczyli rodzinnego ciepła. Papież podkreśla, że brak rodziny to „wyłom… nad wyraz niepokojący i bolesny, który potem ciąży na całym życiu” (Gratissimam sane 2). Tym bardziej więc Kościół chce objąć troską rodziny, by jak największa liczba ludzi mogła uniknąć podobnego obciążenia, a także obejmuje troską tych, którzy muszą mierzyć się z ciężarem braku rodzinnego wsparcia. A zatem, pierwszym powodem, dla którego rodzina jest najważniejszą drogą Kościoła, jest znaczenie ogniska domowego w rozwoju człowieka. Jako drugi powód Papież podaje fakt, że od czasów dzieciństwa człowiek zmierza ku swojemu życiowemu powołaniu – dojrzewa, wsłuchuje się w głos Boga, rozeznaje Jego wolę, a następnie stara się na to powołanie odpowiedzieć. Silna rodzina wydaje pewne siebie osoby, które świadome swoich mocnych stron i zalet, ale także wad i ograniczeń, z radością będą mogły realizować powołanie do małżeństwa, kapłaństwa, życia zakonnego, czy inne formy powołania, jak chociażby życie świeckie w pojedynkę i poświęcanie się apostołowaniu. Jak podkreśla święty Jan Paweł II, „nawet kiedy [człowiek] wybiera życie w samotności — to i tutaj rodzina pozostaje wciąż jak gdyby jego egzystencjalnym horyzontem jako ta podstawowa wspólnota, na której opiera się całe życie społeczne człowieka w różnych wymiarach aż do najrozleglejszych” (Gratissimam sane 2). Trzeci powód, dla którego rodzina jest tak ważną drogą Kościoła, jest bardziej teologiczny, choć może również wpłynąć na praktyczne rozumienie roli i godności rodziny w dzisiejszym świecie. Jak wyjaśnia List do Rodzin, rodzina bierze swój początek z miłości. Miłości, która w biblijnym objawieniu ukazana została w scenie stwarzania człowieka (por. pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju), a która swój najwyższy wyraz znalazła w tym, że tak „Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Bóg Ojciec dal ludzkości swojego Syna poprzez rodzinę. Syn Boży przyszedł na świat otoczony miłością Maryi i Józefa, i to właśnie rodzina stała się środowiskiem Jego dziecięcego rozwoju aż do czasu zakończenia życia ukrytego i chrztu w Jordanie. Jak podkreśla List, „skoro więc Chrystus «objawia się w pełni człowieka samemu człowiekowi», czyni to naprzód w rodzinie i poprzez rodzinę, w której zechciał narodzić się by wzrastać” (Gratissimam sane 2). Chrystus zatem, poprzez wzrastanie w rodzinie, zjednoczył w pewien sposób wszystkie rodziny, które podobnie jak Maryja, Józef i Jezus, chcą nadać swojemu życiu sens we wspólnym pielgrzymowaniu do Boga. Taka perspektywa nadaje niezwykłą godność małżonkom i zakładanym przez nich rodzinom praz potwierdza, że wzrastanie w rodzinie jest tym, czego Bóg chciał dla każdego człowieka. Podsumowując, List do Rodzin wymienia trzy powody, dla których rodzina jest najważniejszą drogą Kościoła – jest miejscem wzrostu, miejscem odkrywania życiowego powołania oraz miejscem, które usankcjonował swoim przykładem sam Syn Boży, stając się człowiekiem właśnie w rodzinie. Święty Jan Paweł II kontynuuje swój list, wskazując na pewne konkretne aspekty, w których realizuje się ta droga Kościoła. Z lektury całego listu wybierzemy kilka najistotniejszych: modlitwa, komunia i wspólnota, odpowiedzialne rodzicielstwo oraz cywilizacja miłości. Tak jak każdy człowiek podczas modlitwy uświadamia sobie, że jest pewnym „ja” stającym przed „Ty” Boga i rozmawiającym z nim, tak również rodzina, kiedy zjednoczona jest na modlitwie, staje jako wspólnota przed boskim „Ty”. W życiu rodzinnym staje się prawdą wskazanie z Ewangelii według świętego Mateusza: „gdzie są dwaj lub trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Praktyka modlitewna w rodzinie staje się spoiwem, który łączy wszystkich jej członków, wzmacnia ich samych oraz rodzinę jako całość, sprawiając, że staje się ona silna Bogiem. Wierność wspólnej modlitwie rodzinnej, na przykład wspólne odmawianie wieczornego pacierza czy uroczyste przeżywanie niedzieli połączone ze skupioną modlitwą w kościele i poza nim sprawiają, że rodzina lepiej radzi sobie z wyzwaniami życia codziennego. Wspólna modlitwa wzmacnia też odporność rodziny w trakcie kryzysu. Wiele statystyk dotyczących rozwodów potwierdza, że odsetek rozwodów wśród par, które regularnie praktykują wspólną modlitwę, jest marginalny. List do Rodzin poświecą wiele miejsca na wyjaśnienie tego, jaki związek z naturą samego Boga ma rodzina oraz związane z rodziną macierzyństwo, ojcostwo i dziecięctwo. Pierwowzorem wspólnoty rodzinnej jest sam Trójjedyny Bóg, a relacje w rodzinie są jakby odbiciem relacji trzech Osób Boskich. Bóg jest miłością, a miłość naśladują małżonkowie, będący obrazem i podobieństwem Boga. Święty Jan Paweł II wprowadza w tym miejscu dwa terminy, które, choć podobne do siebie, nie są tożsame: komunia i wspólnota. Jak wyjaśnia, „Rodzina powstaje wówczas, gdy urzeczywistnia się przymierze małżeńskie, które otwiera małżonków na dozgonną wspólnotę miłości i życia, dopełniając się w sposób specyficzny poprzez zrodzenie potomstwa. W ten sposób komunia małżonków daje początek «wspólnocie», jaką jest rodzina” (Gratissimam sane 7). Poprzez przejście od wewnętrze komunii do wspólnoty, która jest bardziej nastawiona „na zewnątrz”, rodzina staje się podstawową komórką społeczną, i jako taka uczestniczy w życiu całej rodziny ludzkiej. Używając języka metaforycznego można z perspektywy Kościoła nazwać rodzinę „pierwszą ambasadorką Kościoła”, bowiem to właśnie poprzez rodziny oraz ich zaangażowanie Kościół odpowiada na potrzeby dzisiejszego świata. Żadne zebrania modlitewne, żadne akcje charytatywne, żaden dialog ze współczesną kulturą nie byłby możliwy, gdyby rodziny nie odkrywały swojego powołania do głoszenia Bożej wizji świata w świecie i do krzewienia „cywilizacji miłości” (por. Gratissimam sane 12). Święty Jan Paweł II obszernie przypomina w Liście do Rodzin, czym jest odpowiedzialne rodzicielstwo. Określenie to zostało przywołane już na Soborze Watykańskim II (por. Gaudim et spesz 47-52), potem rozwinięte zostało przez świętego Pawła VI w jego encyklice Humanae vitae, oraz w wielu miejscach pojawiło się w adhortacji świętego Jana Pawła II o rodzinie Familiaris consortio. Odpowiedzialne rodzicielstwo wiąże się z postulatem konstytucji Soboru Watykańskiego II o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes. Dokument ten postuluje, by „popierać godność małżeństwa i rodziny” (tytuł rozdziału I). Owe poparcie, będące zadaniem Kościoła i państwa, wyraża się konkretnie we wrażliwości i działaniach osób, które Kościół i państwo tworzą. Tę właśnie konkretną troskę o godność małżeństwa i rodziny nazywamy „odpowiedzialnym rodzicielstwem”. Jak podkreśla List do Rodzin, odpowiedzialne rodzicielstwo dotyczy wprost tego momentu, gdy małżonkowie otwierają się na życie w zjednoczeniu małżeńskim. Jan Paweł II podkreśla, że nauka moralna Kościoła w kwestii poczęcia nowego życia ma za zadanie chronić dwa nierozerwalne aspekty aktu małżeńskiego – jednoczący i prokreacyjny. Nie mogą być one od siebie wzajemnie odłączone; jeden i drugi aspekt musi być szanowany. Jednocześnie Papież ma świadomość, jak delikatny i trudny jest to temat, zważywszy na kontekst współczesnego świata, coraz bardziej przechylającego się z „cywilizacji miłości” w stronę „cywilizacji śmierci”: „Najczęściej oskarża się Magisterium Kościoła o zacofanie, o niezrozumienie ducha czasów nowożytnych i o działanie na szkodę ludzkości, a przy tym — na własną szkodę Kościoła. To ostatnie należy rozumieć w tym znaczeniu, że Kościół, «upierając się» przy swym stanowisku, traci popularność, a wierni odchodzą od niego” (Gratissimam sane 12). Na te zarzuty święty Jan Paweł II odpowiada poprzez przywołanie nauki soborowej na temat daru: „Każdy mężczyzna i każda kobieta nie urzeczywistnia się w pełni inaczej, jak tylko przez bezinteresowny dar z siebie. Moment zjednoczenia małżeńskiego jest najbardziej szczególnym doświadczeniem tego właśnie daru. Mężczyzna i kobieta, w całej «prawdzie» swej męskości i kobiecości, stają się w tym momencie wzajemnym darem dla siebie. Całe życie w małżeństwie jest darem, ale odnosi się w sposób szczególny do tego właśnie momentu, kiedy małżonkowie oddając się sobie wzajemnie w miłości, urzeczywistniają to spotkanie, które czyni z nich dwojga «jedno ciało» (por. Rdz 2,24)” (Gratissimam sane 12). W tym miejscu ponownie wracamy do początku naszej refleksji – rodzina jest najważniejszą drogą Kościoła również ze względu na powyższy aspekt. Rodzina jest miejscem, w którym mężczyzna i kobieta, powołani do małżeństwa, stają się w pełni sobą poprzez bezinteresowne oddawanie się drugiej połowie. Święty Jan Paweł II dostrzega w Liście do Rodzin zagrożenia tej bezinteresowności. Podkreśla, że odpowiedzialność za nowe życie w rodzinie spoczywa nie tylko na matce, ale też na ojcu: „Za to… rodzicielstwo, on jest odpowiedzialny wspólnie z nią. Nie może nie uznać czy też nie przyjąć tego, do czego on sam również się przyczynił. Nie może mówić: «nie wiem», «nie chciałem», «ty chciałaś». Zjednoczenie małżeńskie w każdym przypadku angażuje odpowiedzialność obojga” (Gratissimam sane 12). Z odpowiedzialnym rodzicielstwem, szanującym wspólną odpowiedzialność małżonków oraz otwierającym się na nowe życie, wiąże się refleksja o „cywilizacji miłości”. Już święty Paweł VI wprowadził to pojęcie w nauczanie Kościoła. List do Rodzin tak je tłumaczy: „Cywilizacja należy do dziejów człowieka, odpowiadając jego duchowości oraz moralności: stworzony na obraz i podobieństwo Boże człowiek otrzymał świat z rąk Stwórcy z zadaniem, by tworzył go na swój obraz i podobieństwo. W spełnianiu tego zadania odnajduje swe źródło cywilizacja, to znaczy ostatecznie «humanizacja świata» (Gratissimam sane 13). Zatem, dzięki rodzinom, świat staje się coraz bardziej humanistyczny, to znaczy, skoncentrowany na dobru człowieka, pomagający człowiekowi stać się w pełni nim samym. Jeśli więc mówimy o rodzinie jako drodze Kościoła, nie możemy zapomnieć o tym właśnie aspekcie, bowiem przez miłość czynną członków Kościoła Bóg mówi do całego świata. Święty Jan Paweł II podkreślił bardzo mocno w Liście istotę funkcjonowania chrześcijańskiej rodziny: „Rodzina bowiem w wielorakim wymiarze zależy od cywilizacji miłości i odnajduje w niej właściwe racje swego bycia rodziną. Jednocześnie rodzina jest centrum i sercem cywilizacji miłości” (Gratissimam sane 13). Jeśli zatem rodzina jest sercem cywilizacji miłości, wszystkie zadania, jakie wypełnia, powinny być przepełnione miłością. Wspominaliśmy wcześniej o rozróżnieniu Listu na komunię i wspólnotę wewnątrz rodziny. Oba te aspekty dynamiki rodziny powinny być związane z miłością. Komunia, która nastawiona jest bardziej „do wewnątrz”, będzie dbaniem o relacje małżeńskie oraz rodzicielskie. Istotą tej komunii będzie również odpowiednie wychowanie dzieci, wpojenie im miłości do Boga, szacunku do drugiego człowieka oraz chrześcijańskiego kodeksu moralnego. Wychowanie dzieci nie kończy się jednak na relacji wewnątrz rodziny. Miłość w rodzinie chrześcijańskiej wypływa „na zewnątrz” jej samej, co podkreślone jest przez jej wspólnotowość. Rodzina buduje cywilizację miłości poprzez wrażliwość na potrzeby innych ludzi, z którymi tworzy większe wspólnoty – wspólnoty sąsiedzkie, parafialne, diecezjalne, państwowe. Rodzina staje się wiec niejako „przedłużeniem” rąk Chrystusa, tchnieniem Ducha Świętego, obliczem miłości Boga Ojca. Święty Jan Paweł II podkreślił, że rodzina jest najważniejszą drogą Kościoła. Powyższa refleksja ukazała powody, dla których rodzina jest otaczana tak wielką troską Kościoła oraz aspekty, w których Kościół – zapraszając do współpracy także inne wspólnoty, w tym państwo – chce dbać o godność małżeństwa i rodziny. List do Rodzin, jak wyraził się Papież, jest przede wszystkim zaproszeniem. Zaproszeniem do samych rodzin, do diecezji rozsianych po całym świecie, oraz do wszystkich ludzi wierzących i ludzi dobrej woli, by otoczyć rodzinę szczególną troską wiedząc, że to w niej człowiek uczy się odnajdywać drogę do pełnego szczęścia.
człowiek jest wielki jan paweł ii